aaa4 |
Wysłany: Pon 13:36, 20 Lis 2017 Temat postu: vc |
|
Na misternym zapięciu dostrzegła maleńki, wygrawerowany rysunek. Przyjrzała się mu z bliska i stwierdziła, że wygląda jak rodowy herb. Warto kiedyś sprawdzić, do kogo należał.
W godzinę później siedziała naprzeciwko Ryersona w przytulnej restauracji, która mieściła się w zabytkowej części Seattle przy Pioneer Square.
- Nigdy nie chciałeś mieć u siebie specjalnej wanny?
Spojrzał na nią zaskoczony.
- Mówisz o tej okrągłej wannie z bulgoczącą wodą? Szczerze mówiąc, nie myślałem o tym. Aż do teraz… - urwał, a jego wzrok powędrował w stronę bransoletki na ręce Virginii. - Mógłbym zainstalować taką wannę w letnim domku na wyspie. Znajdzie się tam odpowiednie miejsce. A przy okazji, zabiorę cię tam niedługo. Powiedz mi, skąd przyszedł ci do głowy taki pomysł?
Wzruszyła niewinnie ramionami.
- Po prostu przypomniałam vacu warszawa
sobie, jak wtedy w nocy pływaliśmy w morzu. Tak mi się skojarzyło.
- Bardzo rozsądnie - przyznał, nadgryzając kawałek chleba. - Już w tej chwili wyobrażam sobie nas oboje w tej wielkiej wannie.
- Naprawdę? I jak ten obraz działa na ciebie?
- Bardzo mnie podnieca. Musisz skończyć kolację, czy od razu pojedziemy do mnie?
- Ryerson, przecież nawet nie zaczęliśmy jeść. - Dusiła się od śmiechu. - Jestem głodna.
- No dobrze, dobrze. Poczekam. - Westchnął z przesadnym żalem. - Zastanawiam się, jak długo potrwa zainstalowanie wanny. Pompę mógłbym zamontować własnoręcznie. Trzeba tylko kupić wannę. Gdybym jutro rano zamówił ekspresową dostawę, to…
- Nie ma sensu się spieszyć - odparła z uśmiechem. - Ten weekend i tak odpada. W niedzielę idziemy do Andersonów. Chciałeś, żebym cię wszystkim przedstawiła. - Andersonów od lat wiązały z Middlebrookami wspólne interesy. Virginia podejrzewała, że głównym powodem, który skłonił ich do urządzenia przyjęcia, była chęć poznania nowego właściciela Middlebrook Power Systems.
- Masz rację. Najpierw obowiązki, a później przyjemność. Dzisiaj i tak chodzi mi po głowie inny pomysł.
- Wzięłam trochę swoich rzeczy - przyznała miękko.
- Szczerze mówiąc miałem nadzieję, że ta torba na tylnym siedzeniu nie zawiera ciuchów do aerobiku. Ginny, chyba powinniśmy zamieszkać razem.
- Zamieszkać razem? Ty i ja?
- Nie, mówiłem, że chcę wziąć do domu kota - mruknął. - Oczywiście, że chodzi mi o nas. Pomyśl o tym, Ginny. To tylko floating
kolejny, logiczny etap naszego związku. Bokiem mi wychodzi dojeżdżanie promem. A na dodatek w tym tygodniu mam spotkania z klientami wcześnie rano i późno po południu. W przyszłym też nie będzie lepiej.
Ogarnął ją dobrze znany niepokój. W pierwszej chwili pomyślała, że |
|